„Skinamarink” Recenzja przepełniona, ale niesamowicie przyzwoita eksperymentalna horror lo-fi

„Skinamarink” Recenzja przepełniona, ale niesamowicie przyzwoita eksperymentalna horror lo-fi

„Divisive” i „polaryzacja” to niektóre ze słów najlepiej opisanych dla długości funkcji Kyle'a Edwarda Balla, „Skinamarink”, oryginałów dreżonych, który stał się hitem festiwalowym od zeszłorocznej premiery na 26th Fantasia International Film Festival. Niektórzy ludzie mogą uznać to za przerażające, podczas gdy inni mogą to postrzegać jako obserwowanie suchej farby.

To ostatnie jest widoczne, ponieważ „Skinamarink” składa się z niekończących się scen, głównie nakręconych w trybie statycznym z spojrzeniem aparatu w nieokreślonym okresie czarnej ciemności, ścian, sufitów i korytarzy. To może być test cierpliwości dla niektórych widzów wpatrujących się w kosmos, zastanawiając się, czy coś by zaskoczyłoby ich znikąd, czy też nic się nie wydarzyło. Nawet historia, w której Kyle Edward Ball jest również odpowiedzialny za scenariusz, jest ograniczona do tego stopnia, że ​​unika tradycyjnego podejścia do opowiadania na korzyść niejasnej i eksperymentalnej narracji.

„Skinamarink” odbywa się całkowicie w granicach domu - który jest faktycznie zastrzelony w domu dzieciństwa reżysera - gdy podążamy dwojem małych dzieci, w tym Kevin (Lucas Paul) i Kaylee (Dali Rose Tetreault) Obudź się w środku nocy Znalezienie ich taty (Ross Paul) zniknął. I tak robią drzwi i okna, a w pewnym momencie nawet miska toaletowa (tak, naprawdę) w domu. Potem jest telewizor grający stare kreskówki - a dokładniej kreskówki domeny publicznej - gdy głosy z bohaterów wypełniały cichą atmosferę w domu, a światło z ekranu telewizyjnego oświetla ciemność. Widzimy, jak Kevin i Kaylee od czasu do czasu szepczą sobie nawzajem, a czasami wzywają mamę (Jaime Hill) i tatę. Z biegiem czasu wydaje się, że w domu dzieje się coś tajemniczego. Czy jest gdzieś w ciemności, że jest wrogowa siła zła? A może to dzieci wyobrażają sobie rzeczy, których nie ma? Co właściwie dzieje się w domu?

POWIĄZANY:

50 najlepszych horrorów psychologicznych wszechczasów

Jedno jest pewne, jeśli chcesz być karmiony łyżką podczas oglądania „Skinamarink”, to nie jest rodzaj horroru. Ball najwyraźniej nie jest zainteresowany utworzeniem tutaj spójnej narracji. Ponownie, bardziej przypomina eksperyment, polegając na widzach, aby wymyślić własne umysły, ponieważ piłka towarzyszy jego narracji, niejasności z pierwotnymi elementami strachu przed ciemnością, a także strachem przed nieznanym. Mam mieszane uczucie, w jaki sposób Ball decyduje się na nakręcenie swojego filmu. Są chwile, że muszę przyznać, że to frustrujące, gdy zmrużyłem oczy, aby zobaczyć, co się dzieje na ekranie. Jest to szczególnie prawdziwe, ponieważ Ball nalega na kręcenie „Skinamarink” w słabo oświetlonym ziarnistym materiale. To samo poczucie frustracji rozszerzyło się na techniczny wybór Ball polegający na ustawianiu aparatu poza skupieniem, a innym razem, na rogu lub podłodze. Projektowanie dźwięku jest zwykle nieobliczalne - czasami szeptany cichy, stłumiony lub nieczytelny, a czasem zbyt głośny, mimo że napisy, które pojawiają się okresowo na ekranie, pomagają.

100-minutowy czas wykonawczy stanowi kolejny problem dla horroru, który obejmuje wiele sugestywnych minimalizmów i (pretensjonalną) sztukę nicości. To sprawia, że ​​film rozciąga się dłużej niż powinien, co skorzystałoby lepiej, gdyby piłka przycina go krótszy (zdarza się, że służy jako redaktor filmowy). Poza tym jest tylko tyle sceny czarnej ciemności i dziwnych lub dezorientujących kątów kamery wskazujących na określoną przestrzeń, aby wygenerować przerażenia, strach i strach.

Ale „Skinamarink” ma kilka skutecznych chwil. Zdjęcia dzieci, które wpatrują się w piłkę, gdy piłka łączy je z umyślnymi powolnymi patelami i jedną z scen, które naprawdę budują eskalacyjne poczucie strachu, polega na tym, że Kevin został kazany patrzeniem pod łóżkiem. Dzieciństwo obawia się, że większość z nas może się odnosić, gdy byliśmy dziećmi. Przeraża się potworami lub boogeymenami może ukrywać. Niemniej jednak dobra robota, stukając wspomniany strach.

Będąc horrorem, Ball daje nam kilka przerażających skoków i jest szczególna scena, która zaskoczyła mnie. Powiedzmy, że to trochę strachu, który przypomina mi przerażającą scenę szpitalną w „Exorcist III”. Ogólne przerażenia skoku nie są tak konsekwentne, jak większość tradycyjnych horrorów, które widziałeś, odkąd występują niewiele i daleko. Ustawienie „Skinamarink” w 1995 r. Zamiast dzisiejszej współczesnej epoki jest świadomym wyborem dla tego rodzaju filmu, pozwalając Ballowi odkryć koncepcję LO-Fi i nostalgię analogową, w której nie ma nowoczesnej technologii, takiej jak Internet i media społecznościowe obecność.

„Skinamarink” nie jest tak przerażające, jak myślałem. Przynajmniej nie na poziomie zjawiska kulturowego przypominającego „Projekt Blair Witch” w 1999 roku. A jednak pozostaje to przyzwoita próba Kyle'a Edwarda Balla, który podobno wydał głównie budżet finansowany w wysokości 15 000 $ na nakręcenie filmu.

Wynik: 6/10