'G.I. Joe Snake Eyes 'recenzja zabawna sobotnia poranek

'G.I. Joe Snake Eyes 'recenzja zabawna sobotnia poranek

Film Paramount Snake Eyes: G.I. Joe Origins jest zaskakująco dobrze wykonany, doskonały pod względem udoskonalania wizualnego, wyjątkowości charakteru i budowania historii, która nie jest standardową historią „Save the Cat”, że jest prawie przygnębiające, aby zobaczyć, jak flop jako film akcji. Istnieje wiele realistycznych pięści i kultowych pozycji akcji, w tym przynajmniej jedna neonowa walka miecza na dachu, a także mnóstwo wielkiego budżetowego ekstrawagancji ninja. Obfite walki i przerywane pościgi są zastrzelone przez pozornie arbitralną „trzęsącą kamerę” i zredagowane z Liamem Neesonem przyjmują 20 cięć, pomimo ogromnej inscenizacji (dzięki uprzejmości Kenji Tanigaki) i niezmiennej pracy kaskaderskiej. Nie było szerszej luki między kunsztem na wystawie a tym, jak ten spektakl gra na ekranie od czasu kwantowej ukojenia.

Pomimo złej edycji akcji film nie spadnie automatycznie poniżej poziomów rekomendacji, co jest uznaniem za to, jak wspaniała jest reszta. Wlać jeden dla powstania Kobry Stephena Sommersa (który prawie doskonalił model MCU dwa lata przed Thorem i Captain America) i Jon M. Dziwnie producentowe odwet Chu (który stał się najbardziej politycznie dokładnym hitem epoki po 11 września). Nawet jeśli przede wszystkim opuszcza G.I. Joe „Stuff” na peryferiach, ten „narracja pochodzenia” Henry'ego Golding jest ponownie reinvention Ginvention of G.I. Joe Mythos. Większość 121-minutowej akcji poświęcona jest chwytaniu dramatu ninja. W końcowych bębnach „Wszechświat filmowy” nonsens podnosi swoją brzydką głowę, ale Rise of Cobra był bliski upadku w ciągu ostatnich 20 minut.

Film Skydance/Hasbro/MGM kosztował 88 milionów dolarów, w porównaniu do 135–175 milionów dolarów dla swoich poprzedników, ale wygląda oszałamiająco i dramatycznie w sposób, którego nie spodziewaliśmy się przed Netflix Originals. Ten film, ustawiony przede wszystkim w Japonii, rozpoczyna drżący początek od naszego młodego bohatera, który będzie świadkiem śmierci ojca, moment, który stanowi absurdalne uzasadnienie jego imienia. Rzeczy zaczynają wyglądać, gdy zostanie zatrudniony do przemytu broni i przecina ścieżki z Thomasem „Tommy” Arashikage (Andrew Koji), którego oszczędza kosztem własnego życia. Nowa znajoma jest wysokim ranowym członkiem starożytnego japońskiego klanu, a nie gangsterem Yakuza. Znalezienie i życzliwość, Thomas zapewnia „wężowi” możliwość zdobycia drogi do kultu i znalezienia sens w życiu bez znaczenia.

Scenariusz, napisany głównie przez Evana Spiliotopoulosa (którego bezbożna jest jednym z największych horrorów w roku), mądrze koncentruje się na bromance Snake'a i Tommy'ego, a także na procesie, w którym przyszłość Joe może zostać członkiem rodziny. Koji jest doskonały w tym filmie, praktycznie kradnie program i ustalając się jako fascynująca postać akcji obok bardziej znanego wiodącego człowieka.

Kiedy Thomas zajął tylne miejsce do niezadowolonego romansu między Snake i Akiko, to problem (Haruka Abe). Abe jest zadowolona z tego, co została przekazana, ale jej postać i rosnący nacisk nadal wydają się „bez homo” „Korekta kursu”, mimo że żadna z głównych interakcji Snake'a nie jest romantyczna. Peter Mensah i Iko Uwais zapewniają postępowanie w sprawie postępowania.

Film zawiera kilka rzeczywistych zwrotów akcji lub przynajmniej bity fabuły i rewelacje postaci, które są niezwykłe w przypadku filmów z wykorzystaniem IP. Co najmniej jeden wczesny akt drugiego aktu ujawnia wszystko, co minęło i nadejdzie bez podważenia poprzednich 40 minut. Nie jestem pewien, jak to prawda dla komiksów Larry Hama, ale pasuje do filmu. Snake Eyes jest wystarczająco zabawny jako samodzielny thriller akcji ninja, ale cierpi z powodu nieuniknionego wtargnięcia G.I. Elementy Joe. Jak baronowa, Ursula corberó jest fantastyczna i podobnie jak Scarlett, Samara Weaving jest kompetentną figurą akcji. Niestety, ani bohater, ani złoczyńca nie wydają się być doskonałe dla profesjonalistów. Zastanawiasz się, podobnie jak Cruella, o ile lepsze mogłyby być węża, gdyby nie musiał polegać na znanym IP.

Szczerze mówiąc, Ninja Assassin, The Hunted lub którąkolwiek z amerykańskich kontynuacji ninja nie były dokładnie rozbijającymi kasą, kiedy zostały wydane. Filmy ninja/samuraj prawie zawsze wymagają jakiegoś adresu IP, czy to James Bond (żyjesz tylko dwa razy i mężczyzna ze złotym pistoletem), X-Men (Wolverine), The Dark Knight (Batman Beins), czy Tom Cruise w jego Prime (ostatni samuraj). Beyond Mad Libs planujący i g.I. Joe Insertions, Przyjaźń między Golding a Koji sprawia, że ​​opowieści o tworzeniu opowieści działa. Chociaż Golding jest w porządku, jest to kolejny przykład charyzmatycznego wiodącego człowieka/romantycznego przewagi, który ma na ekranie charyzmy i gwiazdę Wattage stonowaną w służbie ogólnej franczyzowej akcji Hero wiodącej. Czy to rozważane postępy włączności?

W filmie z tak wielką akcją i tak wieloma różnymi dziełami sceny bitwy, jest to wstyd reżyser Robert Schwentke i redaktor Stuart Levy nakręcili ich jak kiepska podróbka, a następnie pokroili na wstążki w pokoju edytowym. Nie będę udawał, że rozumiem, dlaczego tak się stało. Mimo to spektakl na ekranie pozostawia wiele do filmu, który dąży do bycia tak złym jak Raid i John Wick (oczywiście bez przemocy graficznej R), aby być pożądanym pod względem zrozumienia. Widzowie zastanawiają się: „Co się stało?”I żałując, że konkretne konfiguracje tłumu nie opłaciły się całkowicie poza ekranem. Jest to biegunowe przeciwieństwo zabójcy Ninja, który nie miał historii i polegał tylko na oszałamiających (i żalujących) sekwencjach akcji.

Snake Eyes: G.I. Joe Origins jest lepszym „filmem fabularnym”, niż się spodziewałem, z bogatszą pracą postaci i silniejszymi relacjami niż większość nieoderapowanych restartów IP, ale spada płasko jako film akcji. To, czy to jest to, że jest to coraz większy od każdego z was, ponieważ (po pierwsze) nadal uwielbiam kwantyczne ukojenie, pomimo wyborów edycji Bourne Ultimatum. G.I. Joe Stuff wydaje się, że został wbity, ale rzeczy, które zaskakują (jak naprawdę przerażająca „trzecia próba”), sprawia, że ​​warto oglądać. Chociaż nadal uważam, że powstanie kobry jest najlepszym G.I. Joe Film, Snake Eyes to zabawna sobotnia Matinée.